środa, 11 czerwca 2014

02x01




Oczami Iana. 
Działo się to tak szybko, w jednej chwili gotowałem dla Lilith by mogła zaspokoić swój ludzki głód, a w drugiej już poczułem obecność obcych w naszym tymczasowym domu. Doskoczyłem jednym susem do drzwi. Właśnie wtedy coś ciężkiego wpadło na mnie i zaczęły się rękoczyny. Hybryda Klausa. Mogłem być tego pewien, a w tym wszystkim upewniły mnie myśli Lilith. Zamknąłem oczy, a gdy je otworzyłem były całe czarne. Machnięciem ręki odgoniłem od siebie napastnika, a on wylądował na ścianie, wgniatając się w nią. Właśnie wtedy doskoczyłem do drzwi i otworzyłem je siłą woli, by przeskoczyć i zaatakować Klausa, ale wtedy poczułem silny ból w klatce piersiowej, spojrzałem w dół. Jakiś idiota przeszył mnie na wylot, kawałkiem nogi od stołu. Zobaczyłam jeszcze bezwładne ciało Lilith, oraz Klausa który uśmiechając się szyderczo wynosił jej ciało. Chciałem iść dalej, zrobiłem nawet kilka kroków, spojrzałem za soje dłonie, które zrobiły się marmurowe, a potem tylko pustka, upadłem.

Po drugiej stronie.
Podniosłem się z trawy i rozejrzałem na boki. Wszędzie dookoła było jakoś mrocznie, co mi bardzo pasowało, ale gdzie ja właściwie jestem?! Z tego co wiem, ostatnio leżałem martwy na deskach domu, do którego zabrałem Lilith! No właśnie, młoda Donovan jest w niebezpieczeństwie, a ja użalam się nad sobą. Ruszyłem na przód, jednak jakaś niewidzialna siła mnie zatrzymała. Obejrzałem się i właśnie wtedy zobaczyłem jasnowłosą piękność, nie była w moim typie, za słodka i do tego blondynka, bo Rebekah mam złe wspomnienia. Znałem ją, bardzo dobrze. Była to przyjaciółka Lilith, a jednocześnie dziewczyna Stefano. No tak Malody, Malody Brown.
- Witaj Ianie. - powiedziała ze słodkim uśmiechem i płynnym krokiem zbliżyła się do mnie, co bardzo mnie zdziwiło. Przecież byłą człowiekiem. Dopiero w chwili, gdy się do mnie zbliżyła dotknęła na prawdę delikatnie mojego ramienia, zorientowałem się co jest z nią nie tak. Była aniołem, ciekawe czy mój brat o tym wiedział.
- Skąd mnie znasz? No i gdzie jesteśmy? No i gdzie jest Lilith? - być może zadawałem zbyt wiele pytań jak na jeden raz, ale po jej minie wiedziałem że na to czekała, przeczesała, swoje długie, aż do ud włosy.
- Czekałam na to, czekałam aż zapytasz. Jestem aniołem Ian, mogę prześwietlić Cię na wylot, czego Ty nie możesz zrobić ze mną, jednak jestem tu by Ci pomóc. Nie mogłam znaleźć Lilith kiedy ją porwałeś, a kiedy wpadłam na jej trop ten dupek Klaus ją odbił, jednak ja nie mogę nic zrobić. Jestem bezsilna w świecie żywych. Po tym jak podpisałam pakt z archaniołami nie wolno mi używać mocny nigdzie poza drugą stroną, martwą stroną, po której jesteś. Jesteś martwy Ian. Znajdź swoje ciało, wróć na ziemię, szukaj jej. Jest w Nowym Orleanie. -po tych słowach, posłała mi swój ostatni uśmiech, a w jej oczach zamiast swojego odbicia ujrzałem deski domu, no tak powinienem odszukać swojego ciała, ona zniknęła, a ja puściłem się w wampirzym tempie w stronę domu. Nie mogłem otworzyć drzwi, gdyż nie mogłem złapać klamki. Jednak udało mi się przeniknąć przez zamknięte drzwi, a potem dopadłem do swojeg ciała i złapałem się za ramię i nagle znów zapadła ciemność.

W piekle. 
Padłem na marmurowe podłogi i podniosłem się z trudem, choler! No i gdzie znów mnie wyniosło. Przeczesałem czarne włosy, za moich pleców wyszła dobrze znana mi postać. Ruby. Uśmiechała się krzywo, miała nowy wygląd, ale wszędzie bym poznał smród jej demonicznej duszy. Była zła, widziałem to po jej oczach. Machnęła dłonią, a do mnie doskoczyła dwójka innych demonów. Przykuli mnie do łańcuchów, a potem zaczęli męczyć, nikt inny jak Ruby i jej dwóch pachołków.
- Zostaw go! - usłyszałem czyjś męski głos, podniosłem głowę, ale nikogo nie zauważyłem, było mi wszystko jedno, ja wycięta nerka właśnie regenerowała się, tak samo jak rany, które przed chwilą otworzył nożem jeden z demonów. 
- Jest do przeznaczony do wyższych celów! - no dobra, nic z tego nie rozumiałem, to była bardzo dziwne, ale wszystko było mi jedno. Tym bardziej że wszystkie łańcuchy zniknęły, a wszystko ponownie zalało się ciemnością. 

Świat żywych.
W końcu wróciłem, jasność mi o tym doskonale przypomniała. Potarłem oczy, które za szczypały od promieni napływających do moich oczu. Wolno podniosłem się na kolana i spojrzałem na swoja klatkę piersiową, kto by pomyślał że drewno w sercu mnie nie zabije. To dobra wiadomość. Wyrwałem kawałek drewna z ciała i odrzuciłem go na bok. Jeśli chciałem uratować Lilith musiałem być pełny sił, ale z drugiej strony nie chciałem dać jej czekać. Wyszedłem z domu i skierowałem kroki do swojego auta. Ktoś przebił opony. Czyli Klaus zrobił kolejny błąd, za który przepłaci życiem. W demoniczno - wampirzym tempie udałem się w nieznanym mi bliżej kierunku. To wszystko przez instynkt, gdyż poczułem czyjąś obecność w lesie. Szybko dopadłem trójkę chłopaków popalających papierosy i pijących piwo, zimne piwo. Też mi trunek, mężczyźni powinni pić szlachetne alkohole, ale oni najwidoczniej mężczyznami jeszcze nie byli. 
- Czy nie powinniście być przypadkiem w szkole, chłopacy. - powiedziałem z cwanym uśmiechem, a potem machnąłem ręką i skręciłem karki całej trójce. Nie miałem czasu na zabawę, ani humoru. Wyssałem dusze każdego z nich, a potem napiłem się ich krwi. Dopiero kiedy poczułem że jestem w pełni sił, a moje rany się zrosły ruszyłem do tego całego Nowego Orleanu. Bieg był długi, ale w końcu zatrzymała mnie jakaś czarownica, patrzeliśmy na siebie krótko, ale gdy poznała mój prawdziwy powód przybycia do miasta, puściła mnie bez zastanowienia. Czyli są tu ludzie, którzy tak bardzo jak ja, nie lubią Klaus'a. Puściłem się biegiem między budynkami, było ciemno, co ułatwiało mi poszukiwania, w końcu jestem drapieżnikiem. Posiadłość Mikaelsona, rozpoznałem od razu, wielki gmach odróżniał się niektórymi detalami od pozostałych budynków. Wszedłem do środka bez zaproszenia. Nikt mnie nie zaatakował, zdawało się że dom jest pusty. Ale usłyszałem myśli dwóch osób. Lilith tu jest, nie wierzy we mnie, ale wcale się jej nie dziwiłem, to nawet nie zabolało. Nie tak mocno jak narastający ból w głowie, cholera znów! Zamknąłem oczy, zaszły czernią, jednak nic się nie zmieniło, bałem się że znów się gdzieś przeniosę. Ruszyłem schodami na górę. Klaus ustał mi na drodze ze zdziwionym wyrazem twarzy, ale ja nie miałem czasu na wyjaśnienia. Wyciągnąłem dłonie z kieszeni i skierowałem je w stronę Klaus'a. Jego ciało uniosło się, a mina ze zdziwionej zmieniła w zdezorientowana. Jego krew zaczęła się gotować, a żyłki w białkach ocznych strzelać, po chwili ukazał swoje zęby, dokonał przemiany, czułem jak tracę siłę, a po chwili ona wraca ze zdwojoną siłą. Krzyk Klausa dodawał mi chęci na jego zabicie, a potem jego ciało roztrzaskało się na miliony kawałeczków, a po samym nim została tylko miazga. Miałem godzinę czasu na uratowanie Lilith, znalezienie czarownicy i rozłączenie krwi Klausa z innymi wampirami, zanim Ci odejdą. Pierwotny zginął, a razem z nim wszystkie problemy. Wszedłem do pomieszczenia z którego dochodziło ciche bicie serca dziewczyny.

Oczami Lilith.
Nie wiedziałam czy te krzyki i hałasy to jeszcze sen czy jednak już realia. Słyszałam krzyk Klausa, więc byłabym wdzięczna jeśli okazałoby się to prawdą. I faktycznie tak było Drzwi się otworzyły, a w nich pojawił się nikt inny jak Ian! Powinnam wiedzieć że po mnie przyjdzie, nie powinnam wątpić w jego słowa. Patrzył na mnie tymi swoimi chłodnymi oczami, ale mimo wszystko zrobiło mi się od nich ciepło. Nie było mnie stać na uśmiech, ale gdy dotknął mojego policzka. Łza spłynęła z moich oczu. Cieszyłam się niezmiernie że go tu mam. Oderwał wszelkie łańcuchy i spojrzał na moje ręce, po czym ucałował obie i pomógł mi wstać. Jednak nie byłam w stanie zrobić nawet kroku. Więc wziął mnie na ręce. Oparłam niemal od razu policzek do jego klatki piersiowej. Czułam go, a to było najważniejsze. Najpierw opuszczaliśmy wolno dom, dobiegło do nas kilku wampirów, ale z każdym poradził sobie, jednym spojrzeniem, a potem ruszył wampirzym biegiem, nie wiem dokąd. Ale daleko stąd, samotnie, bezpiecznie. 


Rud Zia
Witam Was po bardzo długiej przerwie, sama nie wiem czemu to tak długo trwało. ale mogę jedynie się wytłumaczyć że natłok zajęć i pracy nie pozwalała mi na pisanie. Jednak teraz postaram się wrócić i pisać nieco systematyczniej. Mam nadzieję że ten rozdział Wam się spodobał, wiem że jeszcze nie ukazałam wszystkich dodatkowych postaci, ale niebawem je poznacie :)
Jak podoba Wam się nowy wygląd? :)
Dziękuję za liczne komentarze, za Waszą obecność <3
Ps. Skończcie ze spamem, bo jeśli nie odwiedzacie mojego bloga, nie liczcie że ja będę odwiedzać Waszego -,-

środa, 7 maja 2014

Hello!



Jak widzicie 10 rozdziałów jest już za nami. Gdyby nie to że jesteście ze mną, pewnie już dawno bym skończyła pisać. Jednak jestem! Niestety na razie nie mam nowego rozdziału dla Was. Czas mi na to nie pozwala. Zaczęłam pracę i mimo iż nie zajmuje mi ona każdego dnia, nadal nie mam czasu. Nadrabiam seriale, książki, a do tego walczę z dentystami. Mam nadzieję jednak że kipicie cierpliwością i poczekacie jeszcze troszkę. Mam już kilka pomysłów. Na pewno zobaczycie co stało się z Ianem. Kto wie może pojawią się nowe główne postacie? Może ktoś pożegna się z życiem! Wszystko jest całkowicie możliwe. Mam nadzieję że niebawem będziecie mieli co czytać.
Pozdrawiam kochani i całuję. 

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

01x10



Oczami Lilith
Siedzieliśmy, nie zmieniając pozycji. Ian cały czas trzymał mnie w ramionach głaskając po głowie. A ja opierałam się o jego klatkę piersiową i powoli się uspakajałam. W końcu udało się. 
- Dlaczego to robisz? - spytałam szeptem, przerywając cisze która ciążyła nad nami od kilkudziesięciu minut. Nie odzywał się, ale nie przerywał też czynności jaką wykonywał. Niestety nie wiedziałam jakiej odpowiedzi mam się spodziewać.
- Lilith. - usłyszałam w końcu i poczułam jak kładzie dłonie na moich ramionach i odpycha od siebie na długość ramion, jednak nie zabrał ich. Patrzyliśmy sobie chwilę w oczy, ale w końcu odpuściłam, chłód jego pięknych, niebieskich oczu mnie przytłaczał i miałam ochotę się zarumienić. Spuściłam głowę i teraz patrzyłam na swoje nogi, jednak nie pozwolił mi na to. Ian ułożył dłoń na moim podbródku i uniósł moją głowę tak bym znów na niego spojrzała, jednak teraz już nie milczał.
- Lili, robię to co uważam za stosowne, nie chce być pytała dlaczego. Bo.. Bo sam nie wiem. Po prostu wiem że nie warto. Nie pytaj mnie o to. - skończył swoją wypowiedz, a ja nie wierzyłam że widzę w jego oczach niepewność, która szybko zgasła. Wstał z miejsca,a ja mimo że chciałam się ruszyć, nie umiałam.
- Ian. - szepnęłam po chwili, ale on jedynie machnął dłonią. Nie zauważyłam kiedy wyszedł z sypialni, bo pewnie zrobił to w wampirzym tempie, jednak usłyszałam jak drzwi trzaskają. I jak mam się z nim dogadać. Jednego dnia jest miły, drugiego ze mną sypia a trzeciego nie chce być szczery. Przeczesałam włosy i wstałam z miejsce, a potem spojrzałam za okno. I co widziałam? Nic, poza swoim odbiciem w szybie i deszczem, którego krople uderzały dziko w metalowy parapet. Wierzyłam Ianowi że mi pomoże, ale czy całe zło się skończy tylko dlatego że tak powiedział. Mężczyzna który chce mieć mnie przy sobie, nie rozpłynie się w powietrzu, będzie żył, w dodatku wiecznie. A ja nie mam sił na ucieczkę, ani dziś, ani za kilkanaście lat.
- Lilith! - usłyszałam krzyk Iana, ale nie był zły. Bo gdy zbiegłam czekał na mnie na kanapie i popijał whisky, a gdy posłałam mu pytające spojrzenie, poklepał miejsce koło siebie.
- Przestań się zamartwiać, słyszę Twoje myśli i mam powoli dość. A wiesz co się dzieje kiedy się złoszczę. - uśmiechnął się, lekko ale to zrobił i nie był to sarkastyczny uśmiech. I ja się uśmiechnęłam, a potem opadłam głowę o jego nogi. Znów gładził moje włosy. Jeśli tak wygląda każde porwanie to żałuje że zostałam porwana dopiero teraz.

Oczami Iana
Bolało, włączenie człowieczeństwa bolało jak cholera. Nie dlatego że bałem się kochać, nic z tych rzeczy, choć trochę też. Wróciły po prostu wszystkie demony jakie próbowałem zamknąć gdzieś głęboko w sobie. Ale byłem gotowy podjąć to ryzyko i wszystko przez tą dziewczynę o czekoladowych oczach i dziwnym upodobaniu do różowego koloru. Złapałem między dwa palce kosmyk jej brązowych włosów i przygadałem się jej przez chwilę, była tak podobna do swojej matki, a jednocześnie tak inna. Odłożyłem szklankę z grubego szkła na stolik i mój wzrok znów pał na Lilith.
- Gdybyś poznała mnie w dziewiętnastym wieku, na pewno byś mnie polubiła. - szepnąłem, a ta zerwała się nagle, czego oczywiście się nie spodziewałem. Wyprostowała się, skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i spojrzała na mnie w taki sposób że miałem ochotę się śmiać. Próbowała być groźna, ale na prawdę jej nie wychodziło. 
- Czytasz mi w myślach i nie wiesz.. Że lubię Cię takiego jaki jesteś teraz? I mam teraz ochotę powiedzieć, głupku. Ale wole, nie chwila właśnie to powiedziałam i jestem dumna. - tak wyglądała jak ktoś kto jest z siebie dumny i to bardzo. Przewróciłem oczami, a potem pokręciłem głową, nie chciałem odpowiadać na jej atak "agresji" na moją osobę ale sama się o to prosiła, kiedy to szturchnęła mnie w ramię, ja w wampirzym tempie złapałem ją za nadgarstek i przyciągnąłem tak że wpadła prosto w moje ramiona. Złowieszczy uśmiech wślizgnął się na moje usta, uniosłem jedną brew ku górze, przez chwilę po prostu patrzeliśmy się na siebie. Oparła czoło o moje i uśmiechnęła się na prawdę delikatnie, tak delikatnie że i mój uśmiech zelżał, a potem nasze usta nieubłaganie zbliżały się do siebie. Aż w końcu złączyliśmy je w pocałunek, jednak nie tak agresywny i dziki jak nocy w której się kochaliśmy. Ten był intymniejszy, nasze języki odtańczyły wolny, erotyczny taniec, uwolniłem jej dłonie. Poczułem je na swojej szyi, a potem na włosach, już nie pamiętałem jak przyjemny może być dotyk tak bezsilnych dłoni. Starałem się uważać z nią na tyle samo co ona ze mną. Umiejscowiłem dłonie na jej tali, zupełnie tak jakby była z porcelany, a może właściwie była. Oderwałem się od niej, musiałem pamiętać że Lilith musi oddychać. Jej oczy błyszczały i zdawała się być jeszcze piękniejsza.
- Jesteś głodna, słyszę to. - powiedziałem nagle i może była to zmiana tematu, ale i usłyszałem to w jej myślach. Mogła się sprzeciwiać i właściwie robiła to, ja po prostu posadziłem ją na kanapie, a potem zamknąłem się w kuchni.

Oczami Lilith
Zostałam sama na kanapie i przez chwilę na prawdę rozważałam pójście do kuchni, ale zrezygnowałam. Położyłam się wygodnie i włączyłam telewizor. Było mi dobrze. Usta miałam jeszcze gorące, a serce waliło mi jak szalone. Działo się ze mną coś dziwnego, było to uczucie którego nigdy wcześniej nie czułam i choć wiele razy twierdziłam że kocham, teraz wiedziałam że były to błędne myśli. Podniosłam się z miejsca i zerknęłam do kuchni, Ian spojrzał na mnie kontem oka, a ja uniosłam dłonie w geście obrończym i wycofałam się z jego "terytorium". Czy teraz się bałam? Tak, ale już nie Iana, a tego co może mnie spotkać, dziś, jutro czy za tydzień. Starałam się o tym nie myśleć i czasem na prawdę były takie chwilę. Przeczesałam włosy i zaczęłam chodzić po salonie, a potem po holu, chciałam odpocząć, na prawdę potrzebowałam chwili oddechu. I właśnie wtedy poczułam na szyi powiew ciepłego powietrza. Zapach dobrego whisky i mięty pomieszał się ze sobą, nie łudziłam się że to Ian. Strach omotał moje ciało i choć chciałam krzyczeć nie mogłam, puściłam się biegiem, ale ktoś był szybszy. Postać ubranego w jasną koszulę mężczyzny uśmiechała się szyderczo, a jego oczy ani na chwilę nie opuszczały mojej tętnicy. Zrozumiałam. Klaus, nieszczęście przyszło szybciej niż mogłam sobie na to pozwolić. Nie był sam, Ian nie miał szans. Wyczytał w moich myślach co się dzieje, wiedziałam że gdzieś tam walczy.
- Ian! - krzyknęłam przez łzy które cisnęły mi się do oczu, wampir jednak nie był głupi wyciągnął kawałek materiału z kieszeni, poczułam ten rażący, podrażniający moje nozdrza zapach, a potem tylko ciemność i gdzieś w oddali głos Iana, wykrzykującego moje imię. Nie wiedziałam jednak czy to nie sen.
(...)
Leniwie otworzyłam oczy i choć przez chwilę myślałem że to był tylko zły sen, myliłam się. Siedziałam na drewnianym krześle. Moje dłonie były związane za plecami, a nogi do nóg od krzesła. Początkowo nie wiedziałam dlaczego czuje się tak słabo i wtedy zobaczyłam że z mojej ręki wypływa ciemno-czerwona ciecz, prosto do pięknego, srebrnego naczynia. Zaczęłam się szarpać, ale strach i adrenalina powodowały jedynie że krew uciekała ze mnie szybciej. Pomieszczenie było ciemne do czasu aż ktoś wszedł do środka.
- Och kochana nie szarp się, to nie dzień na śmierć. - miał okropny głos i akcent. A jego oczy były tak przesiąknięte nienawiścią że miałam ochotę napluć mu w twarz. Zabrał pojemnik i wyszedł, jednak wrócił po chwili ze szklanką, napiłam się łapczywie, a gorzki i metaliczny smak rozszedł się po moich kubkach smakowych, krew! Zaczęłam pluć, ale poczułam się lepiej, wampirza krew no tak.
- Do zobaczenia jutro księżniczko. - i zostawił mnie tak jak siedziałam, związaną, na krześle i wyszedł z pomieszczenia. Zostałam sama w Egipskich ciemnościach. Jeśli wcześniej twierdziłam że się boję, teraz było jeszcze gorzej. Zamknęłam oczy i choć bardzo tego nie chciałam, poddałam się. Zasnęłam. A śniły mi się te piękne niebieskie oczy, które obiecywały "Pomogę Ci wrócić do domu, obiecuję".


Rud Zia.
Oto ostatni rozdział pierwszego, em jak to nazwać sezonu? Mam nadzieję że się podobał w całości cały sezon jak i ten rozdział. Chcecie bym pisała dalej? A może powinnam odpuścić bo się do tego nie nadaję?Liczę na Wasze opinie.
Mam też do Was prośbę. A dokładnie małe pytanie. 
Czego spodziewacie się po sezonie II? Macie jakieś specjalne życzenia co do tego co się w nim znajdzie? W końcu dzięki Wam to wszystko powstaje. To nie mój pierwszy blog, ale pierwszy na którym jestem tak długo i to wszystko dzięki Wam. Dziękuję. 
Życzę miłej i spokojnej majówki, a przede wszystkim pogodnej :)

wtorek, 22 kwietnia 2014

01x09



Oczami Lilith
Czułam się zagubiona. Sama w tym wielkim domu. Zaczęłam rozglądać się na boki jakbym coś słyszała ale byłam w wielkim błędzie. Przeszłam wolnym krokiem do salonu i usiadłam na kanapie, kuląc się. I teraz wpadł mi do głowy pomysł. Przecież gdzieś tu w domu musi być jakiś telefon, no i są torby Iana. Podniosłam się z miejsca i obiegłam cały dom, a potem rzuciłam się do walizek które zostawił, przez chwilę na prawdę chciałam zobaczyć co jest w środku. Ale potem na myśl przyszedł mi Ian i to że na pewno wyczyta w moich myślach to i owo. Nawet jeśli znalazłabym telefon, nikt nie zdążyłby tu przybyć przed ciemnowłosym. A jak miałaby uciec? Gdzie?! Oparłam się plecami o ścianę i patrzyłam na torbę raz jedną, potem drugą, a potem trzecią. Zrezygnowałam ze swojego głupiego planu, po czym zabrałam swoją torbę i poszłam na górę. Było tu sporo pomieszczeń, ale nie zamierzałam wybrzydzać. Weszłam do pierwszej lepszej sypialni i otworzyłam szeroko oczy. Była wielka, połączona z łazienką. Tapety były w kremowym kolorze od połowy w górę z kwiatkami, a od połowy w dół pokryte drewnem. Łóżko było wielkie, drewniane i posłane w beżowo-brązowych kolorach. Piękne meble, najprawdopodobniej robione na zamówienie kilkanaście lat temu, były obstawione masą zdjęć na których widniała blond włosa dziewczyna. Nie kojarzyłam jej, ale wszystko wskazywało na to była ona siostrą Iana. Po przeciwnej stronie do łóżka stała wielka wanny i przeszklony prysznic, oraz drzwi zapewne prowadzące do łazienki. Wypakowałam swoje rzeczy do pustej komody i przeszłam do łaźni, okazało się że wcale nią nie była. Za drzwiami znajdowała się wielka garderoba. Było tu mnóstwo ciuchów i wyglądały na dawno nieużywane. Jednak nie tym teraz chciałam się zajmować. Bardzo pilnie musiałam na toaletę, ale takowej nie widziałam. Ciekawe czy Ian obrazi się jeśli nasikam do wanny. W tamtym domu była bynajmniej ubikacja. Usiadłam na skraju wanny i myślałam przez chwilę. Z tego co wiem wampiry ich nie potrzebują, ale mógł o tym pomyśleć. Spojrzałam za okno, nie było jeszcze samochodu Iana, ale mimo to mną i tak targały pytania. W końcu nie wytrzymałam, wysiusiałam się do wanny.

Oczami Iana
Nie byłem pewien czy powinienem zostawiać dziewczynę samą w domu. Ale nie mogłem zabrać Lilith na polowanie, no i nie mogłem z niego zrezygnować w końcu nie chciałem jej skrzywdzić. Wsiadłem w samochód i ukryłem go w jednym z zaułków przy klubie. Jeśli chcesz się gdzieś pożywić zawsze wybieraj zatłoczone miejsca gdzie wszyscy są pijani i sami pakują Ci się pod kły. Wszedłem do środka przeciskając się między tańczącymi i spoconymi ludźmi prosto do baru gdzie niemal od razu zamówiłem trzy kolejki whisky, które wypiłem raz po raz. Koleś obok popatrzył na mnie nieco zdziwionym spojrzeniem, ale jedyne co dostał w odpowiedzi to lekki uśmiech, który był opisywany przez moją młodszą siostrę jako cwaniacki. Nagle poczułem okropny ból w okolicach skroni. Nie wiem z czym nawet miałbym to porównać. Zacisnąłem palce na krawędzi blatu. A potem? Ciemność. 
Wyprostowałem się z zadowoloną miną. Po dwustu latach w końcu się doczekałem. Kącik ust powędrował ku górze. Omiotłem lodowatym spojrzeniem całą salę. Tak się bawi XXI wiek? Ja skończyłem swoją karierę na początku XIX. Ale ten czas szybko leci. Poczułem lekki ucisk w głowie, świetnie. Ian zaczynał się kręcić, a w dodatku od dłuższego czasu nic nie jadł. Znaczy ja nie jadłem. A Ian? W zasadzie to ja, moja druga podświadomość. Moje spojrzenie wylądowało na drzwiach do męskiej toalety. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Spokojnym krokiem przemierzyłem odległość między barem a drzwiami. Pchnąłem je z łatwością. W środku była całująca się para.
- W miejscu publicznym, nie kulturalnie.-rzuciłem, kiedy ręka młodzieńca wsunęła się pod materiał sukienki dziewczyny. 
- Odpieprz się dupku.-warknął w moją stronę. Na co ja jedynie pokręciłem głową i bez ostrzeżenia szarpnąłem go za ramię. Nie musiałem wiele robić, aby dziewczyna siedziała cicho, sparaliżowana. Jak to dobrze mieć swoją moc z powrotem. Uniosłem tego... osobnika o kilkanaście centymetrów w górę. Ten zacisnął palce na mojej dłoni, desperacko pragnąc powietrza. Otworzyłem delikatnie usta, tak samo jak mężczyzna Po chwili jego dusza przepływała z jego ciała do mojego. Bezwładne, zimne ciało denata opadło z łoskotem na ziemię, a ja? Przeniosłem swój wzrok na kobietę. Moje oczy były czarne, zimne, bezwzględne.
- Nie lubię jak się kręcicie.-wyszeptałem lekko chrapiącym głosem. Podczas posiłku zmieniałem się z spokojnego Matthieu w instynktownie działającego drapieżnika. To samo zrobiłem z duszą kobiety, a potem bez opamiętania do ostatniej kropli wypiłem ich krew. Zabrudzona jakimiś chemikaliami, ale znośna. Podniosłem się z zakrwawioną twarzą, kły nadal były na zewnątrz, a skóra pod oczyma popękana. Nagle do mojej głowy napłynęło milion myśli.
Ocknąłem się z dziwnego snu na jawie i spojrzałem na dwie postacie leżące bez życia na zimnych i mokrych kafelkach. Co ja zrobiłem? Co się ze mną działo? Czy to ja? I jak znalazłem się w łazience. Spojrzałem na telefon i na godzinę. Cholera! Powinienem  wracać. Jednak nie to mnie teraz martwiło, w końcu Lilith była raczej bezpieczna. Co działo się ze mną? To pytanie dręczyły mnie bez przerwy. Podniosłem głowę i spojrzałem na lustro. Popękania na dolnych powiekach zniknęły i kolor oczu również wrócił do normy. Zmyłem krew z twarzy, jednak tej z ubrania nie umiałem się pozbyć. Ciała dzieciaków wcisnąłem do jednej z kabin, a potem najszybciej jak umiałem opuściłem lokal kierując się prosto do swojego auta. Chwilę potem jechałem do domu, a kolejne kilka minut później już parkowałem przed nim. Byłaś teraz w niebezpieczeństwie i to ja byłem jednym z zagrożeń.
- Jestem! - wrzasnąłem i wiedziałem że jesteś u góry. Wziąłem swoje torby i również się tam udałem, wrzuciłem je po drodze do sypialni którą zawsze zajmuje, a potem wszedłem do Twojej. Zdziwiło mnie to co robiłaś. Myłaś wannę, ale kiedy przysłuchałem się Twoim myślom, poznałem powód.
- Na prawdę? Nasikałaś do wanny? - nie panowałem nad tym, szyderczy śmiech wypłynął z mojego gardła, a potem w wampirzym tempie znalazłem się na małej krwistoczerwonej kanapie.
- A co Twoim zdaniem miałam zrobić?! - jej krzyk był jeszcze zabawniejszy, a w połączeniu z rumieńcami było nawet ładnie, żeby nie powiedzieć słodko. Pokręciłem lekko głową, próbując wyrzucić z głowy wszystkie złe myśli o tym co dziś się stało. Udało się, kiedy to Lilith usiadła na kanapie obok mnie.
- Chce zadzwonić.

Oczami Lilith
Wiedziałam że nie spełni mojego marzenia, nawet się nie łudziłam, ale chciałam powiedzieć komuś z rodziny że jest ze mną wszystko okay, by się nie martwili, chyba nie oczekuję zbyt wiele. Widziałam zamyślenie na twarzy chłopaka, wiedziałam że jest późno, ale mogłam przysiąc że Scott nie śpi. Widziałam jak Ian w końcu poddaje się i wyciąga z kieszeni dotykowy telefon.
- Masz minutę. - podał mi telefon ale nie ruszył się z miejsca, no tak będzie to kontrolował i nie miałam co do tego wątpliwości. Jednak nie dbałam o to teraz. Wybrałam numer brata, po kilku sygnałach w końcu odebrał.
- Tak? - usłyszałam zaspany głos Scotty'ego a w moich oczach niemal od razu pojawiły się łzy, kto pomyślał że na łożu śmierci zrobię się sentymentalna.
- Cześć tu Lilith, na prawdę nie mam czasu na zbędne wyjaśnienia. Chce byś wiedział że nic mi nie jest, mam się dobrze i na razie nie wrócę, ach no i chce byś wiedział ze kocham Was, nadal i wszystkich... - urwałam gdyż głos zaczął mi drżeć, a Ian spojrzał na mnie tym swoim chłodnym spojrzeniem.
- Lilith gdzie Ty do cholery jesteś?! Lilith! Lil! - słyszałam go, nie musiał tak krzyczeć, powstrzymałam się od tego by się nie wygadać gdzie jestem i po prostu rozłączyłam się. A Ian niemal od razu wyłączył telefon, wyciągnął kartę i połamał ją na kilka części. Spojrzał potem na mnie i niepewnie przyciągnął do swojej klatki piersiowej, a ja bez chwili zawahania wtuliłam się w nią płacząc cicho. Miarowo i wolno głaskał mnie po włosach, milczeliśmy.
- Pomogę Ci wrócić do domu, obiecuję. - szepnął w końcu, a ciepło jakie płynęło w jego głosie było dla mnie czymś dziwnym niespotykanym. Nie odezwałam się, nie miałam na to siły. Jednak wierzyłam mu, wierzyłam jak nikomu wcześniej. Pomoże mi żyć.

Rud Zia.
Mam nadzieję że nie jesteście przerażeni i nie uciekacie z krzykiem. Coś dzieje się z Ianem i jak widzicie nie był sobą, a w dodatku nie pamięta tego, od razu muszę zaznaczyć że część mojej wypowiedzi pochodzi z nk. A autorką tego jest sama twórczyni Iana ♥ Żeby nie było zgodziła się Emi Ly dziękuję Ci za tego cudownego mężczyznę. 

czwartek, 17 kwietnia 2014

01x08



Oczami Iana
Sam nie wiem co mną kierowało, ale kiedy wstała z łózka pogłębiając nasz pocałunek, wiedziałem że daje mi tym znać że myśli o tym samym co ja. Moje dłonie wylądowało na jej biodrach. Jej dłonie zaś dotykały mojej klatki piersiowej, a nasze pocałunki stały się intensywniejsze, namiętniejsze, bardziej dzikie niż wcześniej. Przygwoździłem ciało dziewczyny do ściany, całkowicie zapominając o jej kruchości. Jednak nie protestowała. Zerwałem z niej ubranie i pchnąłem na łóżko. Po czym pochyliłem się nad jej pół nagim ciałem i zacząłem całować jej wargi, żuchwę, szyję i dekolt, dotykając każdego skrawka jej ciała. Na sekundę oderwałem się od tej jakże zajmującej czynności, by zdjąć z siebie ubranie, a ta rozebrała się do końca.
(...)
Obudziłem się pierwszy, moje spojrzenie trafiło na nagie ciało Lilith i od razu pożałowałem, wiedziałem że nie powinienem pozwolić sobie na taki typ zabawy. Najciszej jak mogłem podniosłem się z łóżka i włożyłem swoje wczorajsze ubranie, a potem przykryłem dokładnie dziewczynę, cienką kołdrą i już dochodziłem do drzwi, gdy nagle się obudziła.
- Hej.. - usłyszałem cichy i zachrypnięty głos dziewczyny, a gdy się odwróciłem siedziała na łóżku, szczelnie okryta kołdra. Uśmiechała się lekko i ja to uczyniłem.
- Cześć.. Będę na dole.. - rzuciłem i niemal od razu puściłem się w wampirzym tempie na dół. Bo co niby miałem jej powiedzieć? Fajnie było, ale i tak muszę skazać Cię na śmierć? Choć tak bardzo przypominasz mi moją byłą, jesteś od niej o niebo lepsza, ale no cóż, interesy to interesy, wybacz? Nie powinno mi nawet zależeć, nie wie co jest ze mną nie tak. Znalazłam się w kuchni i od razu sięgnąłem po woreczek z krwią, jednak jeden nie ukoił mojego pragnienia. Bo oprócz krwi potrzebowałem też ludzkiej duszy by zaspokoić swoje demoniczne pragnienie. Jednak nie miałem teraz na to czasu. Przeczesałem czarne włosy, nieco je układając, a potem wyciągnąłem z lodówki jajka i zabrałem się za jajecznice. Może i umiałem gotować ale nie zawsze mam na to ochotę. Aromatyczny zapach rozszedł się po kuchni, a ja sięgnąłem po talerz i nałożyłem jedzenie, odstawiając go na stół. Z boku wylądował sok i para sztućców.

Oczami Lilith
Wstałam z łóżka i skierowałam swoje kroki do łazienki, myśl o ostatniej nocy przyprawiała mnie od dreszcze i przyjemne uczucie w podbrzuszu znów wróciło. Westchnęłam ciężko i puściłam gorącą wodę pod prysznicem, a potem weszłam pod fale gorącego strumienia. Miałam w planach długą kąpiel, ale szybko z niej zrezygnowałam, a gdy zobaczyłam swoje odbicie, wytrzeszczyłam oczy. Na moim brzuchu widniał siniak i trzy zadrapania, tak samo było na ramieniu. Wzdrygnęłam się lekko i przejechałam opuszkami palca po ranie , po czym skrzywiłam się. Nie chciałam jeść ziemnego śniadania, więc szybko wytarłam się, uważając na rany. Pomalowałam się i uczesałam, a potem weszłam do sypialni i ubrałam bieliznę. Wybrałam jeansowe, jasne spodnie i białą bokserkę. Musiałam ubrać coś by nie pokazać tego co mi zrobił. W końcu nie miałam mu tego za złe, było mi wręcz przyjemnie. Ubrałam luźny sweter i wybiegłam z pokoju.
- Ale pachnie... - szepnęłam, wciągając piękny zapach jajecznicy, o ile się nie mylę ze szczypiorkiem. Kiedy on chodzi na zakupy? Przeczesałam włosy i zabrałam się za jedzenie, jednak zaprzestałam gdy wzrok Iana zaczął mi ciążyć. Wyprostowałam się i posłała mu pytające spojrzenie. Obszedł stół i ustał za moimi plecami po czym odkrył moje ramię, no tak jego czarodziejskie, czary mary i czytanie w myślach. Zerknęłam na niego przez ramię i widziałam że jego rysy twarzy stężały.
- Wiedziałem że to był głupi pomysł. - wyrzucił w końcu z siebie, a potem usiadł przy stole na przeciwko mnie, a ja siląc się na szczerość, uśmiechnęłam się delikatnie i chyba wyszło mi to całkiem dobrze.
- Przestań.. - machnęłam ręką, po czym podciągnęłam sweter by zakryć ramię, prawie już o tym zapomniałam kiedy widziałam jego niebieskie oczy. Boże czy to jest możliwe? Żeby mi się podobał? Być może. Jadłam w ciszy i on się nie odzywał. Gdy skończyłam jeść, bez słowa zabrał moje brudne naczynia, a potem także milcząc wyszedł do salonu. Co miałam mówić? Że może on żałuje, ale mi wcale nie jest z tego powodu przykro? Sama nie wiem o co mu chodzi. Weszłam do salonu najciszej jak umiałam, stał przy oknie wymachując kluczykami do auta, a gdy zakaszlałam odwrócił się w moją stronę.
- Wiem że może popełniam swój największy życiowy błąd, ale... Masz pięć minut na spakowanie się, a potem uciekamy. - patrzyłam na niego jak głupia, a ten wypuścił ciężko powietrze z płuc i wskazał na schody, nie wiedziałam czy powinnam pytać o konsekwencje, ale jego wyraz twarzy mówił jedno "słyszę Twoje myśli, idź" więc nie zaczynałam zbędnej konwersacji po prostu pobiegłam na górę, wrzuciłam do torby wszystkie potrzebne mi rzeczy, a dokładnie wszystkie które tutaj miałam. A gdy zeszłam na dół, Ian stał z dwiema torbami w ręku i wcale nie byłam ciekaw co jest w środku. Wyszarpnął z mojego objęcia torbę i ruszył się w stronę w stronę wyjścia. Stałam jak głupek, więc się obejrzał i jęknął głośno. Widziałam że coś mówi, jednak nie słyszałam tego. Mogłam przysiąść że była to wiązanka słów których wole nie słyszeć. Przed domem stało auto, czarne i sportowe, o ile się nie mylę był to mercedes. Wsadził torby na tylne siedzenie, a potem widząc że się nie ruszam, pociągnął mnie za rękę prosto do samochodu do którego oczywiście mnie wepchnął. Zapięłam pasy i tyle widziałam stary, opuszczony dom w środku lasu.

Oczami Iana
Wiedziałem że robię źle, niszczę całe swoje plany, ale sam nie wie jak to się stało, moje człowieczeństwo po prostu włączyło się i nie dość że przypomniałem sobie że Klaus jest napuszonym dupkiem który nie może dostać tego co chce, to pomyślałem sobie jeszcze że ta dziewczyna w ogóle nie zasługuje na taki los, nie zasługuje na to by Klaus od tak mógł sobie zabierać jej krew w każdej chwili. Chyba zapomniał że jego dziecko jest chodzącym dawcą krwi, która pomoże mu w przemianie wilkołaków w hybryd.
- Dokąd jedziemy? - spytała Lilith, a ja włączyłam muzykę tak cicho że mogła nawet jej nie słyszeć. Oparłem się wygodnie o fotel i wyjechałem z lasu, miałem plan, prosty ale i niebezpieczny. Klaus mógł znaleźć nas wszędzie, gdzie tylko chciał. W końcu tu też nas znalazł, choć zajęło mu to trochę czasu.
- Pomyślałem o Portland. - rzuciłem i spojrzałem na nią. Była zdezorientowana, ale cóż się dziwić, jeszcze kilka dni temu zapewniałem ją że wpadnie niebawem w łabska Klausa. A teraz co? Ryzykuje życie rodzeństwa. Sam nie wiem po co za wszelką cenę chce ich niańczyć. Od dawna radzą sobie świetnie z pierwotnymi. Rebekah nigdy nie była wrogiem, Elijah z tego co wiem teraz kręci z matka Lilith, Kola zabili i choć wrócił do żywych nie mści się tylko szaleje z jedną z przyjaciółek Donovanówny. A Finn cóż jemu się nie poszczęściło. No i Klaus? Wierze że są na tyle duzi by sobie z nim poradzić. Nie odzywaliśmy się do siebie przez całą podróż, gdyż Lilith prawie całą przespała. Ale szczerze powiedziawszy nie żałuje, mogłem spokojnie kontrolować jej sen, bym przypadkiem nie musiał oglądać różowych kucyków pony, którymi galopuje przez tęczę. Nie obudziła się nawet kiedy zatrzymywałam auto. Wziąłem walizki i samą zainteresowaną, która jedynie przetarła oczy i spała dalej. Dom należał do naszej rodziny odkąd pamiętam, ale tylko ja miałem kluczę do tej posiadłości. Przecież po wyjeździe z Mystic Falls musiałem się gdzieś udać. Nie trudziłem się zbytnio otwierając drzwi z dziewczyna na rękach, która raczyła otworzyć oczy dopiero kiedy je zamykałem. Więc postawiłem ją na posadzce, a ta nieco zmieszana rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Znajdź sobie jakiś pokój. Zostajesz sama. Muszę się pożywić. - po tych słowach odwróciłem się na pięcie, wypowiedziałem kilka słów po łacinie, dzięki czemu przez godzinę będzie tu bariera, żadne stworzenie paranormalne tu nie wejdzie. Więc wyszedłem zostawiając ją samą.

Rud zia.
Mam nadzieję że Wam się podoba, bo mi nawet. Ale nie lubię być nieskromna :P Dziękuję za komentarze, myślę że mnie nie zawiedziecie i tym razem. Pozdrawiam i całuję. 
Dodatkowo życzę Wam miłych, rodzinnych świąt, byście nie musieli iść do pracy tak jak ja -.-
Informuje też iż usunęłam bloga not-tell-no.blogspot.com nie mam czasu na prowadzenie go, może kiedyś wrócę.
Ps. Podoba się Wam nowy szablon? :)

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

01x07



Oczami Lilith.
Kolejne dni były raczej zwyczajne. Ian robił mi śniadania i kolacje, zawsze o punkt czternastej był obiad. On upijał się, a raczej próbował każdego dnia. A ja zamykałam się w pokoju cicho popłakując. Tęskniłam za rodziną nie ważne jaka ona była. Mama, która wiecznie marudzi na nasze zachowanie. Ojciec, który nie lubi się nami interesować. Scotty, który jest najukochańszym, a jednocześnie najwredniejszym bratem na świecie, Cindy, która doprowadza mnie czasem do szału i dwa małe stworki za którymi tęsknię najbardziej. Są też przyjaciele, których tak bardzo kocham. Tego ranka jak zwykle poczułam zapach naleśników. Ian dobrze wiedział że je uwielbiam. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i związałam włosy w warkoczyk. Zanim opuściłam łazienkę umalowałam się. W pokoju ubrałam na siebie jeansowe spodnie i czarną bokserkę, której tak bardzo nie lubiłam. Zbiegłam na dół po schodach i wbiegłam do kuchni z lekkim uśmiechem na twarz. 
- Cześć. - rzuciłam w jego kierunku i usiadłam przy blacie, od razu sięgnęłam po sok pomarańczowy, a na moim talerzu wylądował naleśnik.
- Hej. Coś nie tak? - spytał, a ja uśmiechnęłam się nieco entuzjastyczniej. Złapałam za cukier i obsypałam nim słodki placek. 
- Nie tak? Jem śniadanie, zrobione przez faceta który mnie porwał. Wszystko w porządku. - wzruszyłam ramionami i zaczęłam jeść śniadanie. Jadłam w milczeniu, po chwili zostałam w kuchni sama. Każdemu z nas potrzebna jest chwila samotności. Śmierć Ruby wpłynęła dobrze na atmosferę w domu. Może nie jest idealnie. Nie jemy razem posiłków, nie oglądamy rodzinnych komedii i nie spędzamy wieczorów na długich rozmowach o życiu. Ale bynajmniej staramy się nie wchodzić sobie w drogę. Jeśli jest to w ogóle możliwe. Skończyłam śniadanie i wrzuciłam naczynia do zlewu. Przeszłam do salonu, był pusty, co oczywiście mnie zdziwiło. Dałabym sobie rękę uciąć że właśnie tu udał się Ian. Wzruszyłam lekko ramionami i spojrzałam w stronę schodów. Drzwi pod nimi były uchylone. Wiedziałam że nie powinnam tam wchodzić ale moja ludzka ciekawość zwyciężyła. Starałam się być cicho, ale nie było to łatwe. Gdy zeszłam na dół Ian już na mnie patrzył. Paliło się tu tylko jedne światło, a w jego zasięgu siedział cały we krwi chłopak.
- Przyszłaś zobaczyć kto nas odwiedził, Lilith? - głos Iana wcale nie był miły, wręcz przeciwnie było w nim tyle jadu. Chciałam odwrócić się na pięcie i uciec, ale gdy tylko o tym pomyślałam, podszedł do mnie w wampirzym tempie i ściągnął całkowicie na dół. Gdy staliśmy przed naszym "gościem" nadal mnie nie puszczał. Nieco mocniej zacisnął dłoń na moim ramieniu przez co skrzywiłam się z bólu, ale nie był tym jakoś zbytnio zainteresowany.
- To pies Klausa, wyobrażasz sobie że ten dziwak zamierzał nas sprawdzać. Masz ochotę go zabić? Czy sam mam się tym zająć? - w jego oczach błyszczało coś, coś co widzi się w oczach zabójców w tych kryminalnych filmach. Chyba oszalał jeśli sądził że potrafiłabym kogokolwiek zabić!
- Racja, ja się tym zajmę. - jak on to robi że słyszy moje myśli?! Odepchnął mnie na bok bezceremonialnie i bez mrugnięcia okiem oderwał głowę mężczyźnie. Ciarki przeszły przez całe moje ciało. A oczy za szczypały mnie od napływających łez, które na siłę próbowałam trzymać w sobie.
- Wracaj na górę. - zażądał, a ja nie zamierzała się sprzeciwiać, puściłam się biegiem na parter, a potem od razu wbiegłam schodami na piętro, prosto do swojego pokoju. Zatrzasnęłam za sobą drzwi, schowałam się cała pod kołdrą, chowając pod nią każdy kawałek ciała. I dopiero teraz pozwoliłam sobie na łzy. I to takie dziwne że zaledwie kilka dni temu, zanim zabił Ruby myślałam że jest w nim nutka człowieczeństwa. Która zapewne już dawno opuściła jego chory rozum. Wtuliłam się w jedną z poduszek i siląc się na dyskrecję, płakałam dalej. Nie wiedziałam o czym mam myśleć, gdyż czułam że cały czas siedzi w mojej głowie i nijak mogłam go stamtąd wyrzucić. Byłam bezsilna. W naszej dwójce to ja byłam ofiarą.

Oczami Iana
Wiedziałem że to całe przedstawienie będzie dla niej zbyt wstrząsające, ale powinna wiedzieć że piwnica jest miejsce do którego nie wolno jej wchodzić. Spojrzałem na głowę, która poturlała się po ścianę i w wampirzym tempie podszedłem do niej i podniosłem za włosy. Wilkołaki nie powinny się tu kręcić, nie ważne czy przysłał je tu Klaus czy nie. Położyłem głowę na kolana wilkołaka, a potem po prostu podpaliłem jego ciało, nie miałem czasu na zabawianie się z jego zwłokami w jakieś zakopywanie. Wytarłem dłonie w szmatkę w kuchni, a potem udałem się na górę. Słyszałem jak Lilith płaczę. Nie żeby zrobiło mi się jej przykro, ale to było dość denerwujące. Otworzyłem drzwi do jej tymczasowej sypialni bez zaproszenia i podszedłem do łóżka, na którego skraju zasiadłem.
- Nie płacz. - wydusiłem w końcu z siebie i ściągnąłem z jej głowy kołdrę. Płakała, a jej cała twarz zalana była czarnymi zaciekami.
- Chciałem po prostu uświadomić Cię że nie wolno Ci tam wchodzić. Jejku! Kobiety zawsze musza wtykać nos w nieswoje sprawy. - lubiłem narzekać, ale taka była już moja natura. Położyłem się obok dziewczyny i podłożyłem sobie dłonie pod głowę. Widziałem jej zdziwienie, było to dość komiczne, zupełnie tak jakby nigdy nie leżała obok mężczyzny. Westchnąłem ciężko.
- Mogę zadać Ci pytanie? - spytała nieśmiało, a ja już znałem jego treść, nie była zadowalająca ale zgodziłem się, skinięciem głowy.
- Dlaczego taki jesteś? - zamknąłem oczy, jednak słyszałem ze dziewczyna podnosi się do pozycji siedzącej, czułem też że przygląda mi się uważnie. 
- Zmieniłem się w wampira rok przed moim rodzeństwem. Przeżyłem wojnę, to ona kształtuje ludzką psychikę. Po powrocie do domu miałem poślubić niejaką Clementine Forbes, wyglądającą zupełnie tak samo jak Twoja urocza ciotka Caroline. Jedna zdradziła mnie z Thomasem Fellem. Zabiłem ich obydwóch. Przez wiele lat żyłem w samotności. Co jakiś czas odwiedzając moja rodzinę, jestem inny i to chyba wpłynęło na to że nigdy nie połączyliśmy się w pełną rodzinę na dłużej. Dopiero w czasach Twojej matki wróciłem do Mystic, myślałem że na chwilę, ale kiedy ją poznałem wiedziałem że zostanę tam na stałe. Dla niej.

Retrospekcje rok 2012.
Siedziałem na jednym z foteli przyglądając się jak ogień obejmuje swoimi językami spore kawałki drewna w kominku. Odkąd mieszka z nami wampirza Emily, siostra Eleny. Jermey jej ludzki brat oraz sama ona która od niedawna znów jest człowiekiem kominek zawsze wydziela z siebie to przyjemne ciepło. Juliette dba o ten dom jak nigdy wcześniej.
- Gdzie Damon!? - usłyszałem nad uchem głos nieźle wkurzonej Emily, a moje wargi wygięły się w uśmiech. Wiedziałem że będzie miała z nim problemy. Z facetami naszego pokroju zawsze są problemy. Swoją drogą dziwne że związała się z byłym swojej siostry. Ale w wampirzym świecie wszystko jest możliwie.
- Skąd mam wiedzieć? Może w Grill? - odpowiedziałem spokojnie i dopiłem moja whisky. Wyszła z pensjonatu, a do środka weszła Elena i moje całe przemyślenia poszły na marne. Elena była ze Stefanem, kiedyś też z Damonem, a ja sam, cóż nie wierze w to, ale zakochałem się w niej. Pierwszy raz od chwili gdy tak bardzo kochałem Clementine.
-Musimy porozmawiać. - rzekła rzeczowym tonem, a ja wstałem z miejsca. Podeszła do kominka, wyglądała na rozbitą. Miałem wielką ochotę podejść i ją po prostu przytulić. Jednak powstrzymałem się.
- Nie wiem jak to się dzieje.. Ale nie umiem nie myśleć o Tobie Ian. Kocham Cię, kocham jak nikogo wcześniej. - te słowa wywołały na mojej twarzy wielki uśmiechem, a potem podszedłem do ludzkiej dziewczyny i po prostu złączyłem nasze usta w pocałunek. Kochaliśmy się całą noc korzystając z tego iż Emily zabrała Damona i Stefana na polowanie, a Jeremy jak zwykle siedział u Bonnie. Gdy rano otworzyłem oczy, nie było jej przy mnie, jednak nadal czułem zapach jej ciała. Wiedziałem że musimy się spotkać. Ubrałem się czym prędzej, a potem udałem się do domu Bonnie. Gdy nie było jej u nas siedziała u Bon Bon, swojej najlepszej przyjaciółki. Zapukałem kilkukrotnie, przez chwilę nikt nie otwierał, a gdy złapałem za klamkę i otworzyłem drzwi za nimi stanął zdeterminowany Jeremy.
- Jest Elena? - spytałem formalnie choć czułem jej zapach, jej, Bonnie jak i Matta.
- Jest, ale... Nie wiem jak Ci to powiedzieć... Ian, przyjaźnimy się i... Ach nie będę kręcił. Elena nie chce Cię znać, nie chce Cię widzieć. Masz zniknąć z jej życia. W końcu jest człowiekiem i ma zaznać ludzkiego życia. - zamknął mi drzwi przed nosem, a ja patrzyłem na drewnianą dyktę jak otępiały. Mogłem walić w drzwi i pozabijać ich wszystkich. Ale wystarczały słowa młodego Gilberta bym wyłączył człowieczeństwo i odszedł z Mystic Falls na dobre.

Teraźniejszość.
Skończyłem swoją opowieść i spojrzałem na Lilith kontem oka, wytarła już oczy i miała otwartą buzię, a gdy poczuła że się na nią patrze szybko ją zamknęła.
- Czyli nie jesteś zły do szpiku kości. - skwitowała, a ja wstałem z łóżka i zaśmiałem się gorzko.
- Kiedyś nie byłem kochana, kiedyś. - powiedziałem z lekkim uśmiechem, takim prawie niezauważalnym, a ona szybko złapała za moją dłoń, najpierw spojrzałem własnie na jej rękę, a potem na twarz na której urodził się uśmiech.
- Przecież nie możesz skreślać swojego człowieczeństwa przez moją matkę, jejku wiemy że jest idiotką, ale minęło tyle lat. - przewróciłem oczami, pochyliłem się tak nisko że nasze twarze dzieliły centymetry. 
- Nie próbuj mnie zmieniać Lilith.. - czułem że jej wzrok zjeżdża na moje wargi, mój też na sekundę zjechał na jej. Nie zamierzałem się teraz nad tym zastanawiać, po prostu złączyłem nasze usta w pocałunek.

Rud Zia.
Mam nadzieję że tym wpisem naświetliłam Wam co nie co z życia Iana, nie chce od razu prezentować całej jego kreacji, gdyż wole by było on tajemnicą. 

wtorek, 8 kwietnia 2014

01x06



Oczami Lilith
Nie wiedziałam jak mam się bronić, nawet nie wiedziałam czy mam na to ochotę. Może śmierć będzie wybawieniem. Blondynka zamknęła na chwilę powieki, a gdy je uchyliła, jej oczy były czarne jak smoła i nadal wlepiały się w moją osobę.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem... - wyszeptała z lekkim pomrukiem i pochyliła się nad moja twarzą, rozchylając delikatnie wargi, a ja zaczęłam krztusić się, choć nie wiedziałam do końca czym.
- Zostaw ją Ruby! - usłyszałam gdzieś w oddali głos Iana, jednak dziewczyna nie odpuszczała, do czasu aż Ian siłą odciągnął ją i cisnął na ścianę z oknami. A ja po prostu zsunęłam się na ziemię i zaczęłam oddychać nieco ciężej. 
- Myślisz że trzymam ją tu dla przyjemności?! Gdyby mógł dawno bym ją zabił! Jeny! Ruby pomyśl czasem! Tępa idiotko... - demonica wysłuchała tego co do powiedzenia ma czarnowłosy, a potem po prostu wyszła, a ten spojrzał na mnie badawczo. Obiegając zimnym wzrokiem całe moje ciało. A gdy się upewnił że żyje i niby mam się dobrze, odwrócił się na pięcie i wyszedł. Patrzyłam przez chwilę na drzwi, a potem po prostu wstałam z miejsca i potarłam szyję. Przełyk zdawał się nieprzyjemnie szczypać. Chwyciłam butelkę wody która stała tu już wcześniej i dopiłam ciecz do ostatniej kropli. Nieprzyjemne uczycie nie minęło, jednak poczułam się nieco lepiej. Nie rozumiałam o co dokładnie chodziło Ruby, przecież z naszej trójki, to ja byłam najbardziej pokrzywdzona. Podeszłam do okna i usiadłam na szerokim parapecie. Oparłam czoło o zimną szybę, co dało mi nieco ukojenia, ogarniając moje rozgrzane czoło lekkim chłodem. 
(...)
Patrzyłam na krajobraz za oknem, poza drzewami nie było tu nic na czym można zawiesić oko. Nawet zwierzęta nie podchodziły tu zbyt blisko. Nie na tyle blisko by można było się im przyjrzeć. 
- Lilith. - usłyszałam głos wampira, wiec odwróciłam się natychmiastowo, a włosy na chwilę przysłoniły mi twarz. Nie pytał czy może wejść, nie silił się też na ludzkość. Usiadł na parapecie obok mnie i patrzył przez chwilę na zamykające się drzwi. I przysiądź mogę że nie był to przeciąg! Spojrzałam na niebieskookiego, a ten spojrzał na mnie tym swoim pustym i zimnym spojrzeniem. Przez chwilę walczyłam z tym by nie odwrócić wzroku, jednak w końcu przegrałam.
- Ruby już nic Ci nie zrobi. Jesteś dla mnie ważna. Jesteś zapłatą za bezpieczeństwo mojego rodzeństwa. Będę o Ciebie dbał, do chwili aż nie będziesz pod moją opieką. - po tych słowach odgarnął włosy z mojej twarzy i przez moment na prawdę myślałam że się uśmiechnie, jednak tego nie zrobił, ja owszem. 
- Komu mnie oddasz? Czemu mnie? - spytałam nagle i nie wiedziałam właściwie czy chce to wiedzieć. Odwrócił ode mnie wzrok, wlepiając go znów w drzwi. Zrobiłam to samo.
- Klaus.. Klaus potrzebuje krwi sobowtórów. A czemu Ciebie? Obserwowałem Ciebie jak i Twoją siostrę od chwili Waszych narodzin, wydawałaś się nieco mniej konfliktowa. - wzruszył ramionami, a ja wiedziałam że na myśl mu przyszło że bardzo się mylił, owszem Cindy może lata po Monterey z kołkami i bronią na inne paranormalne stworzenia, ale potrafi się przystosować i pewnie chętnie oddałaby swoje życie. Nie była jakąś masochistką, chociaż... Sama nie wiem. Skinęłam głową na znak iż rozumiem. A ten wstał i wskazał palcem na drzwi, przez chwilę myślałam że chce mi uświadomić że wychodzi, ale on tą czynnością je odtworzył, a potem wyszedł i bez dotykania wymalowanego drewna zamknął je. Nawet nie zamierzałam udawać że tego nie widziałam. Nie sądziłam że wampiry mają taką moc. Przeczesałam włosy, czułam się zupełnie tak jakby mi ulżyło. Ciekawe dlaczego? Nie powinno tak być. Przeniosłam się z parapetu na łóżko, skuliłam się w kłębek. Choć myślałam że nie jestem zmęczona, myliłam się. Gdy tylko zrobiło mi się nieco cieplej, zamknęłam wolno powieki i odpłynęłam do krainy snu, prosto w objęcia Morfeusza.

Oczami Iana
Lilith na swój sposób była lekkomyślna, a to na pewno nie był przejaw odwagi. Musiałem ją chronić, teraz odgrywała w moim życiu ważną rolę, czy tego chce czy nie. Zbiegłem po schodach i wstąpiłem do salonu gdzie siedziała Ruby sącząc moją whisky. Miałem ochotę coś powiedzieć jej na ten temat, jednak wiedziałem że mała kłótnia i stracę nad sobą kontrolę. 
- Uspokoiłeś swoje zwierzątko? - spytała tym swoim sarkastycznym głosikiem, a ja napełniłem szklankę bursztynowym trunkiem i ustałem przy oknie, jednak mój wzrok wlepiony był w blondynkę. Jak to się dzieje że irytował mnie sam ton jej głosu? O głupich tekstach nie wspomnę. Przewróciłem oczami i mogłem się założyć że nauczyłem się tego od nowoczesnego Damona z którym nie widziałem się od jakiś dwudziestu lat. Usilnie próbowałem pilnować ich życia, jednak ani razu się z nimi nie spotkałem. Brakowało mi wieczorów z Damonem kiedy zabijaliśmy kogo popadnie, a potem spijaliśmy whisky w barze, obserwując wszystkich dookoła. Stefana też mi brakowało, choć był za nudny jak dla mnie. Jednak najbardziej ze wszystkich tęskniłem za Juliette. Moja mała, blond siostrzyczka, była sercem naszej rodziny. Mieszanką wybuchową każdego z nas. Czasem hipnotyzowałem Damon, a potem by spędzić z nią kilka chwil, po prostu go udawałem, by móc się z nią kłócić. 
- Rozumiem że próbujesz być zabawna? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie, a ta wypiła cały alkohol i podeszła do mnie, a jej palce przejechały po moim policzku. Zamierzała się bawić?
- Nie bądź taki. Nie zapominaj że jestem od Ciebie silniejsza. Też mogę bronić Twojej rodziny, a w zamian zabijemy tą małą szmatę ratując nas od jej myśli. - przewróciłem oczami po raz kolejny, tak myśli Lilith były irytujące, ale nie zamierzałem z tego powodu pozbawiać jej życia. A dodatkowo, misja Ruby stałaby się misją samobójczą. Klaus w końcu by nas dorwał, może by nas nie zabił, ale moje rodzeństwo na pewno przepłaciło by życiem za tą zniewagę. Odsunąłem od siebie blondynkę, dając jej znak że powinna odpuścić. Nie odpuściła, znów przysunęła się do mnie, a ja ledwo powstrzymałem się by nie cisnął jej ciałem ponownie tego dnia o ścianę. Zacisnęła dłonie na mojej koszulce i przycisnęła mnie do ściany, a jej usta szybko odnalazły moje łącząc je w pocałunek. Cóż może był to dobry sposób na odreagowanie. Moje dłonie wylądowały na jej tali, a ta wsadziła ręce po czarna koszulkę, którą aktualnie miałem na sobie. Od dwudziestu lat byliśmy towarzyszami swojej egzystencji, widziałem miliony wcieleń demonicy, zabawialiśmy się nie raz. Moje dłonie wodziły po jej plecach i wolno zjechały na pośladki, poczułem coś ostrego w jej kieszeni, domyśliłem się co to takiego. Czułem że może to być jakiś znak, może czas zakończyć tą wędrówkę? Ruby była zbyt zajęta by zwrócić uwagę na moje myśli czy ruchy, gdy schodziła w dół by odpić moje spodnie ja dyskretnie wysunąłem z jej spodni nóż. Z zaskoczenia oparłem ją o komodę.
- Wybacz. Nie tak to miało wyglądać. Po prostu czuje że chcesz pokrzyżować moje plany. - wysyczałem przez zaciśnięte zęby, a potem nie czekałem na nic więcej i mimo że mnie odpychała, nie miała szans, wbiłem nóż w jej pierś, a jej dusza po prostu uleciała w powietrze. Przez chwilę myślałem nad tym czy mam rozpaczać, ale było to bez sensowne. Wytarłem z ust resztki szminki, zmarłej, a potem spojrzałem na ciało. Pochyliłem się, zabrałem sztylet i wytarłem z niego krew o ubranie dziewczyny która użyczyła je Ruby. Nie chciałem marnować tak smakowitego kąska, więc wbiłem kły w tętnice szyjną mojej ofiary. Skończyłem, wyprostowałem się, a gdy zwróciłem wzrok w stronę drzwi ujrzałem w nich zdezorientowana Lilith. Moje usta umazane krwią, wygięły się w nieco sarkastyczny uśmiech, a potem przerzuciłem swoje martwe i puste ciało przez ramię, czas by po sobie posprzątać.
- Ruby? - spytała dziewczyna, a ja otarłem leniwie usta, a potem zniknąłem za drzwiami prowadzącymi do piwnicy. Nie zeszła tu za mną, słyszałem dźwięk szkła, a do moich nozdrzy napłyną silny zapach whisky. Każdemu z nas należy się chwila odpoczynku. Rzuciłem na zimną podłogę ciało mojej dotychczasowej towarzyszki, a z kieszeni wyciągnąłem zapalniczkę. W jednej z szaf znalazłem benzynę, oblałem jej ciało i uważając na płomienie, podpaliłem skrawek materiału, a potem ta cała zapłonęła, co wywołało uśmiech na mojej twarzy.

Rudzia.
Mam nadzieję że rozdział Was nie zanudzi. Postanowiłam podzielić całe opowiadanie na sezony, każdy po 10 rozdziałów, zobaczymy jak to będzie. Tym bardziej że zamierzam zacząć pisać jeszcze jednego bloga. Jeśli macie ochotę, pytajcie, a na pewno podam Wam link. Dziękuję za liczne odwiedziny i komentarze, jesteście kochani ♥

poniedziałek, 31 marca 2014

01x05



Kochani mała prośba. Jeśli chcecie bym komentowała Waszego bloga to moglibyście komentować też mojego, gdyż ja żadnego spamu nie pomijam, a Wy zapewne nawet nie czytacie mojego opowiadania. To przykre.

Oczami Lilith.
Minęło kilka dni, może kilkanaście, sama nie wiem. Przestałam liczyć. Po prostu nie widziałam w tym większego sensu. Każdy dzień był jak kolejna rozprawa. Co chwilę znajdowały się kolejne dowody, aż w końcu rozwikłają zagadkę i ogłoszą wyrok. Czekałam na ten dzień, choć sama nie wiem dlaczego. Z jednej strony chciałam być tu, bo jak sądził Ian tu mam jak w niebie w porównaniu z tym co mnie czeka. Ale z drugiej strony chce uwolnić się od czarnowłosego. Od kilku dni leżałam w łóżku, nie piłam, nie jadłam. Nie patrzałam nawet na własne odbicie. Moje włosy pokłóciły się ze szczotką, wodą i z szamponem, które zostały w domu. Do tego brak kosmetyków. Opuchlizna po ciosie Iana po woli schodziła, ale siny ślad nadal utrzymywał się na policzku. Jednak nie chodziło o mój wygląd, to był taki protest, którym i tak nie mogłam nic zdziałać. Usłyszałam że ktoś otwiera drzwi do mojej sypialni, więc szybko zamknęłam oczy, wolałam udawać że śpię.
- Nie udawaj. Słyszę Twoje myśli. - usłyszałam jego głos, ale nie dałam za wygraną. Dopiero po chwili gdy usłyszałam że stawia coś metalowego na moim stoliku. Była to taca pełna jedzenia. Nie chciałam jeść.
- Masz jeść, rozumiesz? Głodzenie w niczym Ci nie pomoże. A jeśli dalej będziesz się buntowała, po prostu Cię zahipnotyzuje. Lepiej byś była żywa za kilka dni. - po tych słowach po prostu odwrócił się na pięcie i wyszedł. A ja choć bardzo się powstrzymywałam, pochłonęłam wszystko co mi przygotował i dopiero teraz poczułam burczenie w brzuchu, czyli jeszcze się nie najadłam.

Oczami Iana.
Satysfakcja wyrysowała się na mojej twarzy kiedy usłyszałem że je. Owszem nie troszczyłem się o nią dla przyjemności. Chodziło tu tylko i wyłącznie o interesy. Miała być żywa i moja w tym głowa. Dawałem radę przez całe jej życie, gdy ukrywałem się w cieniu, a teraz miałbym zawieść? Zbiegłem po schodach w ludzkim tempie, a gdy tylko Ruby zauważyła mnie zaczęła marudzić.
- Co jest z tymi nastolatkami? Są tak rozpieszczone i marudne. - cisnęło mi się na usta „jak Ty” ale postanowiłem się nie udzielać, wchodzenie w takie tematy z demonicą było jak walka z wiatrakami. Uratował mnie mój telefon, wibrował cicho w kieszeni moich spodni.
- Tak? - spytałem, a potem w wampirzym tempie znalazłem się przy barku. Dzwonił Klaus, za kilka dni miał odebrać swoje słodkie stworzenie. Jednak informacja jaką mi przekazał zmieniała wszystko.
- Jak to miesiąc? - coś do mnie mówił, ale ja rzuciłem telefonem, dzięki czemu rozsypał się on na kilka kawałeczków.
- Wyobrażasz sobie że każe nam niańczyć ją przez kolejny miesiąc? - byłem tak podirytowany że nawet nie zauważyłem gdy brązowooka znalazła się w salonie. Odwróciłem wzrok, usłyszała wszystko co miała, nie zamierzałem się tłumaczyć. Byłem chyba najmniej zadowoloną osobą w tym pomieszczeniu.
- Czego? - spytałem w końcu gdy usłyszałem jak kaszle by zwrócić na siebie uwagę.

Oczami Lilith.
Miesiąc?! Zamarłam, świetnie! Ale z drugiej strony, jest to czas który można dobrze wykorzystać, może mnie znajdą, uratują i wszystko zakończy się szczęśliwie? Gdy usłyszałam jego warknięcie schowałam dłonie za plecami i zwątpiłam czy powinnam się odzywać, ale od tego jest demokracja, mam prawo głosu.
- Po pierwsze chciałabym poprosić by ktoś udał się po moje rzeczy. No wiecie ubrania, bielizna, buty, bo nie mam żadnych. No i wyposażenie łazienki, nie mam nawet mydła. Może Wam nie potrzebne, ale serio niedługo zacznę gnić i śmierdzieć a Wy to na pewno poczujecie. A po drugie, jestem jeszcze głodna. - zakończyłam swoją wypowiedz i spojrzałam na dwójkę która teraz intensywnie patrzyła na siebie. Byli parą?
- Nie! - usłyszałam dwa głosy na raz. Cóż nie sądziłam że moja prośba jest aż tak tragiczna.
- To znaczy, nie, nie jesteśmy parą. Ruby pojedzie po Twoje rzeczy, a ja coś przygotuje. - rzucił wampir, a ja uśmiechnęłam się usatysfakcjonowana.
- Serio? - spytała blondyna, ale ten już jej nie odpowiedział, jedynie kiwnął głową, a ona zniknęła. A potem sam on też gdzieś zniknął. Złapałam za pilot, usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Ciekawe skąd wziął się tu taki wypasiony odbiornik. Ale już nie chciałam pytać. Przerzucałam kanały w zastraszającym tempie, aż znalazłam Fashion TV. Usłyszałam ciche jęknięcie, a potem na moich kolanach wylądował talerz z pachnącymi naleśnikami.
- Smacznego. - powiedział swoim lekko zachrypniętym głosem i zajął miejsce po drugiej stronie kanapy. Skąd wiedział że uwielbiam naleśniki?
- Mam swoje źródło informacji. - rzucił tak od niechcenia jakbym wypowiedziała to pytanie na głos, a może wypowiedziała? Zaczęłam jeść moje danie, a oczu nie odrywałam od chudych i pięknych modelek przechadzających się po wybiegu.

Oczami Iana.
Zajęcie Lilith nie należało do najciekawszych, więc skupiłem swój wzrok na czymś za oknem. Były to jedynie drzewa za którymi czaiły się zwierzęta. 
- Po co tu jestem? - usłyszałem cichy i delikatny głos Lilith. Szczerze mogłem powiedzieć że Lilith nie należała do delikatnych osób, ale nie była też twardzielką jaką zgrywała przed innymi.
- Powiedźmy że jesteś moją kartą przetargową. - no bo co miałem niby powiedzieć? Lubiłem straszyć ludzi, choć zazwyczaj z nimi nie rozmawiałem. Ale przecież dziewczyna mogła spędzić jeden dzień w spokoju no nie? Westchnąłem ciężko, wiedziałem że zaraz się odezwie.
- To nie brzmi fajnie, więc mam nadzieję że żartujesz. - ach, ludzie i ich głupie pomysły. Oparłem łokcie o kolana, myśląc chwilę nad odpowiedziom, miało być to coś spokojnego, musiałem nieźle się wysilić. 
- Niestety, dziś nie mam ochoty na żarty. Owszem za miesiąc zmienisz miejsce zamieszkania, ale do domu nie wrócić. Nie wiem czy kiedykolwiek to nastąpi. - no dobra to nie było delikatne. Usłyszałem jak odkłada talerz i od wtedy była cisza.

Oczami Lilith. 
Siedziałam cicho aż do momentu kiedy blondynka rzuciła pod moje nogi torbę. Tak bardzo się ucieszyłam że zapomniałam o tym co oglądałam, co powiedział mi Ian. Chciałam teraz doprowadzić się do porządku. 
Przeniesienie torby było na prawdę trudne, ale w końcu udało się. Wzięłam kosmetyczkę i świeże rzeczy, a potem pognałam do łazienki, nie zamykałam jej. Długi prysznic, potrójne mycie włosów i poczwórne mycie zębów. Dopiero wtedy poczułam się dobrze. Ubrałam bieliznę, uczesałam i wyprostowałam włosy. A na sam koniec wymalowałam się. Teraz mogłam spokojnie wrócić do sypialni i dalej mieszać w torbie. Jak myślałam nie było telefonu, ale mówiąc szczerze, nawet się tego nie spodziewałam. 
Ubrałam na siebie jeansowe spodenki i białą koszulkę z koronką. Miałam też buty, jedne ale miałam, a trampki były nawet okay. Usiadłam na łóżku, a na myśl przyszły mi słowa Iana. Karta przetargowa. Kiedyś, gdy byłam mała marzyło mi się żyć w bogatej rodzinie, by ktoś mnie porwał i chciał za mnie pieniędzy. Nie zdarzyło się, aż do dziś, ale myślę że pieniądze nie będą satysfakcjonującym wynagrodzeniem. Zsunęłam buty ze stóp i położyłam się wygodnie na łóżku. Mimo że całkiem niedawno koczowałam w nim, było już zimne. Wciągnęłam głośno powietrze i mimo iż bardzo walczyłam z łzami, nie udało się. Cierpiałam, to jasne. Przecież nigdy już nie zobaczę Scotta, Cindy, Megan i Sofiana z którym spędziłam tak mało czasu. Teraz było mi nawet szkoda że nigdy więcej nie zobaczę rodziców. A moje przyjaciółki? To było straszne, podciągnęłam nos i wytarłam oczy, czarna smuga została na mojej dłoni, ale nie myślałam teraz o tym. Czułam okropną samotność, nie umiałam tego powstrzymać mimo iż postarzałam sobie jaka to powinnam być twarda. Jednak w tej sytuacji było to ciężkie do pojęcia. Miałam ochotę wstać i ich po prostu zabić.
- Nawet o tym nie myśl laleczko. - usłyszałam głos Ruby i podniosłam się z miejsca wycierając policzki z łez. Spojrzałam na nią lekceważąco, cóż jeśli byłam cenna jako żywy okaz. Nie miałam się czego bać, chyba. 
- Czego chcesz? Myślę że wystarczająco uprzykrzacie mi życie. - rzuciłam w jej kierunku, a ta zaśmiała się gorzko. Albo na prawdę była taka paskudna, albo przybrała sobie maskę pani Złej. Najwidoczniej to usłyszała, gdyż złapała za moje gardło i cisnęła mną przez cały pokoju. A gdy udało mi się podnieść, zacisnęła dłonie na moich ramionach i wręcz wgniotła mnie w ścianę.
- No zabij mnie! Tylko na to czeka! - wykrzyczałam i chyba były to moje ostatnie słowa.


Rudzia.
Mam nadzieję że nie jest tragicznie. Nawet nie chce tego czytać, bo czuje że wszystko bym zmieniła, wybaczcie. Musiałam to podzielić na kilka części "Oczami" ale to się już więcej nie powtórzy. Pozdrawiam. 

poniedziałek, 24 marca 2014

01x04



Oczami Lilith.
Droga nie była długa. Jednak z minuty na minutę było mi coraz zimniej. Właściwie czemu ja wracam do domu? Miałam tak dobrze bawić się w towarzystwie przyjaciół. Teraz jednak była za późno na powrót do klubu. Za zakrętu wyłonił się nasz nowy dom. 
Przekroczyłam próg i zdjęłam ze stup szpilki.
- Już wróciłaś? - usłyszałam głos ojca, więc odwróciłam się do niego twarzą, a ten po prostu wrósł w ziemię. Przeczesałam włosy i posłałam mu pytające spojrzenie, a ten kiwnął głową na lustro. Więc spojrzałam na swoje odbicie, zakręciło mi się w głowie. Co się stało? Czemu nic nie pamiętam? Przecież nie wypiłam aż tak dużo.
- Co się stało? - spytał i ułożył dłoń na moim ramieniu. Ale co miałam mu powiedzieć? Przecież zadawałam sobie to samo pytanie.
- Em... Pokłóciłam się z Renesme.. - wymyśliłam na poczekaniu, ojciec tego nie sprawdzi, a dodatkowo było to bardzo prawdopodobne. Często się sprzeczałyśmy, a ja zawsze płakałam z tego powodu.
- Znacie się od tak dawna, a zamiast się przyjaźnić, wiecznie się kłócicie. - skwitował. A potem po prostu zniknął w salonie, pewnie znów pił. Od dawna między nim, a mamą się nie układało. Czasem się zastanawiam czy kiedykolwiek było dobrze. Zabrałam buty i w ruszyłam na górę. Najwidoczniej poza tatą wszyscy spali, więc zachowywałam się najciszej jak umiałam. Weszłam do pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi. Podeszłam do małego, różowego odtwarzacza i włożyłam jedną z płyt do środka. Po pokoju popłynęła cicha, spokojna piosenka, nie znałam jej tytułu. Malody nagrała dla mnie kiedyś tą CD. Zdjęłam z siebie wszystkie ubrania i przeszłam do łazienki. Prysznic był długi i orzeźwiający. Para unosiła się wraz z zapachem truskawkowego żelu do kąpieli. Wytarłam dokładnie ciało, włosy. Zmyłam resztę makijażu i dokładnie nakremowałam ciało. Wybrałam bieliznę z szafy, wciągnęłam różowe spodenki i białą koszulkę. Powinnam iść spać, ale dzisiejsza pustka w głowie nieco mnie dobijała. 
Spojrzałam na paznokcie i postukałam nimi o blat stoliczka nocnego. "Uchyl okno" usłyszałam w głowie. Głupia była ta myśl, ale zrobiło się tu na prawdę gorąco. Podeszłam do okiennicy i uchyliłam jedno ze skrzydeł, a zimny, nocny wiatr uderzył w moje rozgrzane ciało. Poczułam się świeżo i w końcu zmęczenie dopadło i mnie. Wtuliłam się w zimną pościel, moje myśli jeszcze raz popłynęły w kierunku tego czego właściwie nie pamiętam, a potem zasnęłam.

Oczami Iana
Siedziałem na jednej z gałęzi, wpatrując się w okno najnowszego sobowtóra. Musiałem poczekać aż zaśnie. Owszem nie czułem strachu, Lilith nie była osobnikiem którego powinienem się obawiać. Ale chciałem by obeszło się bez krzyku i wrzasku. Poczułem wibrowanie w kieszeni i zacząłem rzucać mięsem w duchu. Na wyświetlaczu pojawiło się imię „Rudy” demonica doprowadzała mnie do szału. Rozumiem że nudziła się od kilku dni w tym wielkim domu, ale musiała zrozumieć że potrzebowałem miejsca na przetrzymywanie Lilith, a stara rezydencja państwa Hefnix była wprost idealna. Tym bardziej iż była w dobrym stanie. A dodatkowo umiejscowiona była w opuszczonym lesie za Mystic Falls. Mogłem się obawiać że Cię tam znajdą, ale Ruby zajęła się tym by żadna czarownica nawet nie pomyślałaby o tym że możesz tam być. 
- Co? - szepnąłem, a moje oczy obiegły cały teren dookoła. Miałem ochotę na nią ryknąć, ale nie był to czas, ani miejsce. 
- Tak, nie marudź, zaraz będę. - odpowiedziałem na jej natłok pytań i schowałem telefon w kieszeni. Widziałem że klatka piersiowa Lilith zaczęła poruszać się równomierniej. Przeskoczyłem zwinnie na parapet, a potem w wampirzym tempie znalazłem się przy łóżku samej zainteresowanej. Tak słodko spała, aż zbierało się na wymioty. Miałem niezły uraz co do sobowtórów. Z szafy wyciągnąłem pierwszą lepszą torebkę, była jakaś dziwna, a jej różowy kolor wręcz gryzł mnie w oczy. Lecz ważne było to że była pojemna. W szafie napotkała mnie kolejna fala różu. Śledzę tą dziewczynę od jej narodzin, wiedziałem że ma fobie, jeśli chodzi o ten kolor, ale nie myślałem że jest aż tak źle. Przegarnąłem czarne włosy, wypuszczając tak zbędne dla mnie powietrza. Spakowałem kilka pierwszych, ciemniejszych ubrań, jakąś bieliznę i szarpnąłem za suwak. Okazało się że zbyt mocno, gdyż od razu się popsuł. Wzruszyłem ramionami, wsunąłem dłonie pod drobne ciało Lilith, a potem po prostu wyskoczyłem przez okno. 
Dobiegłem do auta. Na przednim siedzeniu, od strony pasażera ulokowałem dziewczynę i cicho zamknąłem drzwi. W bagażniku wylądowała jej torba, a potem zasiadłem na kółkiem swojego nowego, czarnego mercedesa.

Oczami Lilith.
W pewnej chwili zrobiło mi się zimno. Wyciągnęłam dłoń po kołdrę, ale nic nie napotkałam, nic poza zimną szybą. Jak to możliwe. Otworzyłam delikatnie oczy, przede mną było okno, małe i lekko zaparowane. A w ciemności oblewającej wszystko dookoła, dojrzałam iż jedziemy przez las. Chwila jak to jedziemy! Spanikowałam, wyprostowałam się na siedzeniu i przetarłam oczy tak szybko że prawie je sobie wydrapałam. 
- Witaj śpiąca królewno. - usłyszałam głos kierowcy i spojrzałam na niego. Roześmiałam się panicznie. 
- Damon? Tak to całkiem zabawne. Chce wracać do domu! - spojrzałam na siebie i swoją słodką piżamę. Jeśli chciał mnie porwać, zabrać do cioci czy coś w tym stylu mógł powiedzieć. Spakowałabym się i ubrała jak należy, o moich włosach nie wspomnę.
- Damon? Tak wierzę iż jesteśmy do siebie zabójczo podobni, ale uwierz jestem tym przystojniejszym. - powiedział z taką pewnością siebie że miałam ochotę mu odpyskować, nie zastanawiając się nawet nad tym co chciał mi przekazać. Jak to nie był Damonem?
- Co?! Chce wrócić do domu! Będę krzyczeć! - jak obiecałam tak zaczęłam, darłam się wniebogłosy. Złapał mnie za podbródek, a jego niebieskie, lodowate oczy były tak hipnotyzujące że niemal od razu zamknęłam usta.
- O to mi chodziło. Nazywam się Ian, przykro mi iż moje rodzeństwo nie opowiadało Ci o mnie. Że Twoja matka nie wspomniała. - po jego słowach przypomniałam sobie słowa matki. To chłopak którego widziałam pod naszym domem, to wampir w którym kochała się matka! Tylko czego chciał ode mnie? Opadłam na kanapę. Będą mnie szukać - pomyślałam i to mnie nieco uspokoiło.
(...)
- To Twój nowy dom. - powiedział tym swoim głosem który przyprawiał mnie o ciarki. Nie miałam butów, ale nie przeszkadzało mu to. Wręczył mi torbę i ruszył pierwszy. Nie bał się że ucieknę. Dogoniłby mnie bez problemu. Nie miałam szans. Weszłam do starego domu. Gdzie my do cholery byliśmy?! 
- Ruby poznaj naszą słodką Lilith! - zawołał gdy zamknęłam za sobą drzwi. A przede mną wyrosła blondynka. Nie wyglądała na miłą, nawet nie starała się tak wyglądać. 
- Myślałam że Klaus ma lepszy gust. Złe charaktery zazwyczaj wybierają sobie takie małe, słodkie owieczki. - rzuciła, a w mojej głowie pojawiło się kolejne pytanie. Jaki Klaus?!
- Nalej mi whisky Ruby, a Ty. Sypialnie są u góry. - nie pytałam, nic nie robiłam po prostu skierowałam swoje kroki na górę. Zanim zacznę się wykłócać muszę się ubrać. Wybrałam jedną z sypialni, nic specjalnego. Ale na tą chwilę nie to było ważne. Łzy ściekały po moich policzkach. W torbie nie było telefonu, papierów, ani kosmetyków. Wybrałam jeansowe spodnie i białą koszulkę z różowymi napisami, a na nogi wciągnęłam skarpetki w różowym kolorze. Nawet nie mam butów. Trzasnęłam drzwiami i zbiegłam na dół.
- Co się tutaj dzieję!? Jeśli ma być to jakiż żart to na prawdę śmieszny! Chce wrócić do domu! Natychmiast! I patrz na mnie jak do Ciebie mówię nadęty dupku! - krzyczałam jak oszalała, wymachując przy tym rękoma. Masa blond włosów minęła mnie w drzwiach, a ja zostałam sama z czarnowłosym. 
- Myślisz że kim jesteś?! Że możesz od tak porywać niewinne dziewczyny! Z tego co wiem masz problem z moją matką, a nie ze mną, więc wypuść mnie! - krzyczałam, a z oczu cisnęły mi się łzy. Nawet nie zauważyłam kiedy wampir podszedł do mnie, a jego dłoń wylądowała na moim policzku, zostawiając po sobie czerwony palący ślad i okropny ból.
- Zamknij się! Myślisz że chce mi się niańczyć tak rozkapryszone dziewuszysko, jakim jesteś?! Wytrzymasz, niebawem kto inny się Tobą zajmie. - po tych słowach po prostu wyszedł, a ja dopiero teraz byłam w stanie się ruszyć. Pogładziłam dłonią policzek, a łzy rozmyły mi całą widoczność. Czyżby był to początek końca? Oparłam się o ścianę i zjechałam po niej na sam dół, aż skuliłam się w kącie i zaczęłam głośno płakać.


Rudzia.
Zaczyna się akcja z Ianem, więc postanowiłam rozdzielić ich troszkę, byście mogli poznać i Iana. Z notki, na notkę będzie go coraz więcej! Mam nadzieję że rozdział przypadnie Wam do gustu gołąbeczki ♥ 
Dziękuję za liczne opinie i po raz kolejny za cztery nominacje! 

Liebster Blog Award


Zacznę od tego że nie spodziewałam się tylu nominacji! Aż osiem, za co jestem oczywiście bardzo wdzięczna. Dziękuję Viki , Lokirka , Joanna , Daisy , Kinga , OwocowaLandrynka , Weronika Ch , Rose Fairytale

Zasady ♣
-Nie możesz nominować osoby, która Cię nominowała.
-Odpowiedz na 11 pytań, które Ci zadam, a następnie nominuj 11 blogów (które o tym poinformujesz i zadasz im 11 pytań)

Pytania od Viki
1. Co skłoniło Cię do założenia bloga?
Cóż to trudne pytanie, był to na pewno efekt nudy, ale i pomysł który powstał z pomocą mojej kochanej kreatywnej rozmówczyni na nk :)
2. Skąd wzięłaś pomysł na swoją opowieść? Czy to była jakaś inspiracja, np. filmem lub książką?
Jak wcześniej wspomniałam na nk pisze z pewną panią. Właśnie tam stworzyliśmy tą historię, ale można powiedzieć iż jest ona nieco inspirowana „Pamiętnikami Wampirów”.
3. Jakie książki najchętniej czytasz?
Książki, to temat woda! Ale najchętniej czytam fantastyki, erotyki i książki pisane na faktach.
4. Czy masz swoją ulubioną pisarkę/pisarza?
Nie raczej nie. Nie przywiązuje się do twórców powieści jakie czytam.
5. Jaki film jest Twoim ulubionym?
„Zielona mila” i masa horrorów! 
6. Jaki masz ulubiony serial?
To oczywiste „Pamiętniki Wampirów”.
7. Kto jest Twoim ulubionym aktorem? A kto autorką?
Aktor : Nathaniel Buzolic, a aktorka... Chyba Nina Dobrev.
8. Wolisz czytać czy oglądać?
To zależy. Niektóre ekranizacje są do kitu, a inne wręcz przeciwnie! 
9. Co sądzisz o moim blogu ( o mojej powieści) ? Tylko szczerze :) 
Jest fantastyczny, nie przerywaj pisania, wierz mi! ♥
10. Którego bohatera ze swojego bloga lubisz najbardziej? A może lubisz też jakiegoś bohatera z mojego bloga?
U mnie, Lilith. Choć innych też uwielbiam. A u Ciebie... Dave Cross mrrr... McQueen!
11. Czy możesz mi obiecać że będziesz zaglądać na mojego bloga? :)
Oczywiście, masz to jak w banku!

Pytania od Lokirki.
1. Ile masz lat?
Skończone 19, jednak w listopadzie stuknie mi 20.
2. Jaka jest Twoja ulubiona tematyka blogów?
Fantazy! Fantazy! Fantazy!
3. Jakie seriale lubisz oglądać?
The Vampire Diaries, The Originals, American Horror Storry, Pierwsza miłość. 
4. Jaka jesteś?
Zmienna, przyjacielska, łatwowierna, roztrzepana.
5. Czym się interesujesz?
Nie mam jakiś większych zainteresowań, czytam.
6. Jakie są Twoje ulubione filmy i książki?
Filmy : Zielona mila, Zmierzch, Obecność, Istnienie, Agenci z zaświatów, Piła, Paranormal Activity, Oszukać przeznaczenia, Pojutrze.
Książki : Zmierzch, Wampiry z Morganville, Pamiętnik narkomanki, Każdy może zabijać, Błękitnokrwiści.

7. Jakie masz hobby?
Czytanie i wkurzanie ludzi!
8. Czego najbardziej nie lubisz na blogach?
Czego? Jak ktoś na siłę piszę, a w ogóle mu to nie wychodzi.
9. Jakie JEDNO słowo najlepiej Cię opisuje?
Kameleon.
10. Co chciałabyś robić w przyszłości?
Żyć, pracować, kochać.
11. Co sądzisz o Hybrid Sisterhood?
Świetny, świetny, świetny! ♥

Pytania od Joanny.
1. Czy jest ktoś, kto natchnął Cię do napisania opowiadania?
Tak, Nikolko, gdyby nie Ty Lilith i Ian by nie istnieli!
2. Co najbardziej cenisz w blogach innych?
Estetykę, styl pisania.
3. Z czego jesteś najbardziej dumna?
Sama nie wiem, nie lubię być dumna z siebie.
4. Czy masz czasem chwilę zwątpienia w siebie i swoje możliwości?
A kto nie ma? Jasne, jak każdy.
5. Czy według Ciebie lepsza jest książka, czy jej ekranizacja?
W zależności o co konkretnie pytasz? Ogólnie nie mogę ocenić - różnie.
6. Co sprawiało Ci kłopoty podczas pisania?
Chyba nic, ewentualnie moja powalająca dysleksja. 
7. Lubisz pisać o uczuciach?
Tak, zazwyczaj nie mam z tym problemu.
8. Czy pisania bloga ma jakiś negatywny wpływ na szkołę i naukę?
Nie! :) Uczę się tylko w weekendy, a dokładnie kończę 13 kwietnia szkołę, więc nie ma szału.
9. Co motywuje Cię do pracy?
Komentarza i opinie.
10. Jak długo schodzi Ci się z pisaniem rozdziału?
Zazwyczaj rozdział piszę w godzinie, czasem dłużej. Zależy od weny.
11. Masz porę dnia, w której łatwiej przychodzi Ci pisanie?
Najlepiej piszę mi się nocą *.*

Pytania od Daisy.
1. Jaki gatunek literacki najbardziej przypadł Ci do gustu?
Jeśli już muszę wybierać to chyba - dramat. 2. Utożsamiasz się z pisanym przez siebie blogiem?
Z blogiem nie, ale z postacią Lilith owszem, ona jest bardziej roztrzepaną wersją mojej osoby.
3. Odczuwasz niechęć czy zwątpienie w to co robisz?
Tak, chyba jak każdy.
4. Inspirujesz się jakąś książką przy tworzeniu swojego opowiadania?
Książką? Nie, ale serialem plus własnymi dokonaniami twórczymi na nk.
5. Jaki jest Twój ideał literacki?
Nie mam takiego. Ideałów nie ma.
6. Czy jest coś co sprawia Ci trudność przy pisaniu?
Tak, brak internetu.
7. Ulubione miejsce na świecie?
Dom rodzinny, ciepłe łóżko.
8. Co Cię uszczęśliwia?
Radość na twarzy innych.
9. Czego najbardziej żałujesz w swoim życiu?
Błędów które popełniłam w „młodości”.
10. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Czytać, przerabiać zdjęcia, pisać notki na bloga i prowadzić korespondencje na nk. A najbardziej lubię męczyć kuzynkę w każdy możliwy sposób ♥
11. Kim chcesz zostać w przyszłości?
Żoną i matką.

Pytania od Kingi :
1. Kim chciałabyś zostać w przyszłości?
Żoną i matką.
2. Czym dla Ciebie jest przyjaźń?
Przyjaźń, te słowo straciło wartość w moich oczach. Damsko-męska nigdy nie istniała, a między kobietami nigdy nie powinna istnieć.
3. Wierzysz w UFO? 
W sumie, jeśli ktoś, coś, kiedyś takiego wymyśli, pewnie coś prawy w tym jest.
4. Masz zwierzaka, jeżeli tak, to co to jest?
Tak, mam rybki, którym imion nie nadaję, oraz psa, ratlerka - Kubuś.
5. Zdarzyło Ci się coś kiedykolwiek ukraść? 
Tak! W dzieciństwie, zabawki, ale nie ze sklepu, a raczej od innych dzieci <takmiwstyd>
6. Twoja ulubiona postać z filmu/książki (i czym Ci zaimponowała)? 
Och! Dużo by wymieniać. Na pewno Ian, Paul, Steven z TVD, oraz Joseph i Nathaniel z orginalsów, zaimponowali mi bo ich kosach, mega ciacha! A tak na poważnie to uwielbiam Nine Dobrev, za jej talent, bo mimo że jej nie lubicie to laska jest świetna w tym co robi. No i oczywiście Iana (za wygląd) i za jego zabójczą mimikę twarzy.
7. Gdybyś nad jeziorem spotkała złotą rybkę, która spełni Twoje 3 życzenia, co to byłoby?
-Pokój na świecie.
-Zdrowie dla wszystkich.
-Idealnego i bogatego męża imieniem Nathaniel Buzolic.
8. Twój ulubiony smakołyk? 
Ciasto słonecznikowe, a do tego kawa na zimno z lodem słonecznikowym/waniliowym i bitą śmietaną, same kalorie!
9. Twój ulubiony kolor?
Czarny i filetowy, niedawno polubiłam też różnorodne odcienie brązów.
10. Wymarzona randka?
Kino i restauracje odpadają, impreza również. Wolałabym by był to spacer w jakieś fajne miejsce, długa rozmowa. A najbardziej bym była zachwycona jakby mężczyzna zabrał mnie do Hiszpanii ♥
11. O czym było opowiadanie, które trafiło do Twojego serca? 
Ostatnio czytałam na telefonie odpowiadanie o tematyce "Igrzysk śmierci" bardzo mi się podobało, niestety nie mogę go znaleźć.

Pytania od Owocowej Landrynki :
1. Jak to się stało, że zaczęłaś blogować? Jakieś konkretne wydarzenie?
W sumie był to zwykły efekt nudy. Od dawna tworzę z pewną autorką historię Lilith i Iana, co chwilę ją zmieniamy i zaczynamy od nowa, postanowiłam odpisać to na blogu i zaprezentować Wam życie byłych mieszkańców MF po 20 latach.
2. Czy najbliżsi z Twojego otoczenia wiedzą, że jesteś aktywną bloggerką?
Tak, może nie wszyscy ale niektórzy tak. Namawiałam nawet mamę do czytania ale nie lubi robić tego przez komputer.
3. Najmilsze wydarzenie z dzieciństwa to...?
Och.. Chyba nie wiem o jakim wspomnieć. Może to jak dostałam psa? Sama nie wiem.
4. O spotkaniu jakiej sławy najbardziej marzysz?
Theo Jamesa, Nathaniela Buzolica tak ♥
5. Lubisz One Direction? 
Tak, czemu nie. Może nie jestem jakąś wielką fanką, ale jasne. Zayn i Liam ♥
6. Twoja ulubiona piosenka?
Ostatnio mam niezłą fazę na Orsten - Fleur Blanche. 
7. Chciałabyś coś zmienić w swoim życiu, czy zostawiłabyś wszystko tak, jak jest?
Gdybym cofnęła czas na pewno ie przyjaźniłabym się z niektórymi osobami, innym ofiarowałabym więcej zainteresowania. A na pewno uczyła bym się lepiej.
8. Żałujesz czasami jakichś ruchów, rzeczy, swojego postępowania?
Chyba jak każdy. Mam to do siebie że najpierw robię, a potem myślę.
9. Jak wygląda Twój idealny wieczór?
Najlepiej w domu. Otoczona rodziną i ciepłem. Pełen śmiechu i radości. No chyba że mamy piątek. Wtedy impreza, alkohol i znajomi.
10. Siadam przed komputerem i pierwsze co robię to...?
Włączam facebooka, nk, blogspot'a i sprawdzam wszystko.
11. Czy można stać się szczęśliwym tylko poprzez znalezienie tej osoby, którą kochamy? 
Oczywiście że tak, moim zdaniem człowiek może uszczęśliwić człowieka swoim zachowaniem, postępowaniem i obecnością. A gdy kogoś kochamy każdy jego pozytywny czyn wpędza nas w euforie i uniesienie. 

Pytania od Weroniki ch.
1. Jak masz na imię?
Asia, to znaczy Joanna.
2. Ulubiony kolor?
Czarny, fioletowy.
3. Jakiej muzyki słuchasz?
Zazwyczaj takiej która wpadnie mi w ucho, nie jestem wybredna.
4. Wymarzona randka?
Wieczór we dwoje, bez świadków, romantycznie i spokojnie.
5. Jakieś zwierzątko?
Mam, pieska, ratlerka Kubusia oraz rybki.
6. Jakie masz marzenia?
Jest ich zbyt dużo by wymieniać.
7. Co lubisz czytać/oglądać? Podaj ulubioną książkę/film.
Horrory, fantasy i kryminały. "Wampiry z Morganville" a film a dzień dzisiejszy "Niezgodna"
8. Twoje hobby?
Muzyka, pisanie.
9. Moje opowiadanie jest...?
Jeszcze się nie przekonałam, ale po wstępnie może być iż będzie świetnie.
10. Czy będziesz czytać moje opowieści/historie?
Jasne, jeśli tylko będziesz mnie informować o nowych notkach i czytać moje :)
11. Jak wychodzisz na zdjęciach? (grupowych lub osobno)
Bywa różnie. Zawsze jest miliony zdjęć, a ja wybieram tylko te na których wyszłam dobrze.

Pytania od Rose Fairytale
1. Co skłoniło Cię do założenia bloga?
Kolejne takie samo pytanie, ech. Więc stworzyłam postać Lilith na nk, a moja ukochana autorka stworzyła Iana, tak rozmowa pomiędzy tymi postaciami nakłoniła mnie do pisania bloga, na podstawie naszej rozmowy.
2. Jakie książki najczęściej czytasz?
Fantazy, a najczęściej o wampirach i erotyki!
3. Ile masz lat?
W tym roku skończę 20.
4. Twój ulubiony film?
Och ciężko się zdecydować, ale na chwilę obecną chyba "Niezgodna". 
5. Ulubiona piosenkarka/piosenkarz?
Oj chyba takowych nie mam, słucham wielu więc ulubionego nie mam.
6. Ulubiony zespół?
Tak samo jak wyżej :)
7. Jakiego gatunku muzyki najchętniej słuchasz?
No i znów tak samo jak wyżej.
8. Twój ulubiony napój?
Napój? O.o Chyba pepsi :D
9. Twoja ulubiona pora roku?
Zima / jesień.
10. Ile masz wzrostu?
168 cm.

11. Twoja ulubiona książka?
Na tą chwilę "Wampiry z Morganville"

Pytania ode mnie, dla Was.
1. Jakie jest Twój ulubiony serial? Książka? Film?
2. Masz zwierzaka? Jeśli tak jak się wabi? I co to jest za zwierz?
3. Jaką znaną osobę poślubiłabyś?
4. Jeśli mogłabyś zmienić swój wygląd, jaką gwiazdą chciałabyś być?
5. Jakiego koloru są Twoje włosy?
6. Jak opiszesz w pięciu słowach swój styl ubierania się?
7. Jaką postać z mojego bloga lubisz najbardziej?
8. Jaki kolor lubisz najbardziej? Z czym Ci się on kojarzy?
9. Którego bloga odwiedzasz najchętniej?
10. Jaka tematykę blogów preferujesz?
11. Jak chciałabyś spędzić swoją wymarzoną randkę?

Nominuję następujące blogi.
1. law-of-death
2. melodie-serc
3. aquasenshi
4. delena-different-love
5. i-hope-your-heart-is-strong-enough
6. zaynmalik-bb-fanfiction
7. ostatnia-rodu-black
8. magicznaprzystanblogowelfik
9. themoordeath
10. the-petrova-bloodline
11. powrotdoprzeslosci

Kiedy odpowiesz na nominację powiadom mnie o tym w komentarzy do tejże notki.
Jeszcze raz bardzo dziękuję ♥
I już dziś polecam przeczytanie nowego rozdziału!